Wyjazd. Z licznych planów, rozmów z ludźmi (potencjalnymi pracodawcami) stanęło na tym, że wyjeżdżam do Anglii. Na samą północ, blisko Szkocji. Samo słowo Anglia budzi już we mnie negatywne skojarzenia.. Druga ojczyzna Polaków;) Niestety, ludzie tam wyjeżdżający nie zawsze przynoszą chlubę naszemu narodowi, co w konsekwencji skutkuje ogólną niechęcią do Polaków. No nic, na razie o tym nie myślę, w miejscu gdzie będę pracować Polaków nie ma. Nigdy nie było.. Miejsce to otwarte jest dla turystów, i przyjezdnych z Polski w tym charakterze też się nie spodziewam..
To pierwsza kwestia. Jadę.
Druga- to już tęsknię. Za Warszawą. Bo wcale nie było tak źle. Na studiach. W tym mieście.
Oczywiście- zawsze jak coś się kończy/ ucieka- zbiera mi się na sentymenty. I zawsze we wspomnieniach zostają te dobre myśli. To dobrze w zasadzie. Ale trochę mnie powstrzymuje przed zmianami.. Ale walczę z tym, z myslami..
Gdybym miała tu zostac teraz jeszcze 1,5 roku żeby dobrnąć do magistra- wtedy nie myślałabym tak pozytywnie.. Wtedy życie byłoby szare, złe, samotne, z natarczywymi myślami.
Ok.
Czytam dużo. Cieszy mnie to. Przenosi do innego świata. Także jest wskazówką ( czytam o Zen). To mnie podnosi na duchu. Pomaga. Pokazuje że teraz i tu żyję. Chcę bardziej tego dośwaiadczać. Na każdym kroku. Choć sam fakt że o tym piszę, myślę, mówię- to już to uciekło..
Nieważne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz