poniedziałek, 29 marca 2010

Niedziela to mój dzień wolny.. Wtedy nie robię za wiele, staram się odpocząć os pracy fizycznej, choć z drugiej strony otaczają mnie tu piękne widoki- góry, niedaleko Morze Irlandzkie..Mogłabym cos porobić, a wieczory po pracy nie wchodzą w rachubę póki co, bo nie jestem w stanie.
Dziś zaczynają się zajęcia na studiach II stopnia, na które jestem przyjęta. Koleżanka ma się spytać w akademiku co i jak-jeśli znajdzie się dla mnie wolne miejsce, to chyba wracam. Boję się tej decyzji. Na razie nie myślę zbytnio nad tym, staram się nie zamartiwać, zawsze los mi jakoś pomoże z decyzją. Choćby ten akademik. Bez niego nie wrócę, nie mam gdzie się podziać, a na mieszkanie mnie nie stać. Mam 3 dni zajęć w tyg, mogłabym gdzieś znaleźć pracę i zacząć ‘dorosłe’ życie. Jednak w moim przypadku siedzenie samej w akademiku to nic więcej jak napady bulimiczne niestety. Tutaj praca mnie trzyma w pionie, jednak czy takiego chcę życia> Pracuję by zapomnieć hehe.
Eeeeeeeeeeehhh, dajcie mi tu jakąś wróżkę. JA NIGDY NIE WIEM! NIC




Liczniki na stonę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz